Nie jesteśmy w stanie powstrzymać całego zła tego świata. Ale może
warto spróbować cieszyć się tym, co dobre...? - Gdybym cię stracił... - Żyłbyś dalej - powiedziała śmiało. - Ja też. Jesteśmy ludźmi pragmatycznymi. Poza tym jesteśmy twardzi i te wydarzenia też na pewno przetrwamy. A teraz przestań gadać. Przestań myśleć, przestań analizować i pocałuj mnie, do cholery! Zrobił to, o co prosiła. Najpierw dotknął jej delikatnie. Wiedział, że jest zdenerwowana, chociaż mówiła tak śmiało. Poczuł, że jest spięta, kiedy ją obejmował. Czuł jej niepewność, kiedy odchylała głowę. Spodziewała się, że on zrobi swoje w sposób zdecydowany, i przygotowała się na to. Ale on doskonale rozumiał 205 jej historią. Rainie seks kojarzył się zawsze z bólem i karą. Dlatego albo zachowywała stoicki spokój, albo przyjmowała postawę męczennicy. Quincy nie był zainteresowany ani jednym, ani drugim. I chociaż myślała, że tak będzie lepiej, on nie miał zamiaru się śpieszyć. Otarł ustami kącik jej ust. Uniósł lewą rękę i zaczął głaskać ją po plecach. Rainie miała zamknięte oczy. Pogładził kciukiem jej powieki. - To łaskocze - mruknęła. Uśmiechnął się. - Otwórz oczy, Rainie. Spójrz na mnie. Zaufaj mi. Nie skrzywdzę cię. Posłuchała go. Nigdy nie widział podobnych oczu - szarych, zamglonych jak niebo o północy. Pochylił się niżej i nie odrywając od niej wzroku, pocałował ją w policzek. - Mówiłem ci już, jak bardzo podoba mi się twój profil? - zapytał cicho. - Ta uparta szczęka i te zdecydowane kości policzkowe... - Wyglądam jak z obrazu Picassa - powiedziała. - Rainie, jesteś najpiękniejszą kobietą, jaką znam. - Wreszcie ich usta się odnalazły. Tym razem westchnęła jednoznacznie. Objęła go rękami, a jej biodra zbliżyły się do jego bioder. Miała pełne wargi. Spodobało mu się to już za pierwszym razem, kiedy ją zobaczył. Dziwiła go sprzeczność wyrazu skromnej twarzy z tymi niezaprzeczalnie grzesznymi ustami. Mężczyźni marzą o takich ustach. Mężczyźni płacą pieniędzmi, piszą sonety, zaprzedają dusze za takie usta. Pomyślał, że nie mogła przeżyć trzydziestu dwóch lat, nie uświadamiając sobie swojej zmysłowości. W tym momencie dała mu to do zrozumienia. Poruszała się niecierpliwie. Poczuł delikatne drżenie jej ciała, gdy trzymał ją dłońmi w talii. Uznał to za sygnał zezwalający na skierowanie się ku dołowi. Zaczął całować gładką skórę szyi. Rainie oddychała teraz szybciej. Językiem wyczuwał jej przyśpieszone tętno. - Opowiedz mi coś - szepnął, zagłębiając się w dekolt i wdychając delikatny zapach jej skóry. - Nie mogę... mówić. - Nie snuj wspomnień, Rainie. Chcę, żebyś była tu ze mną. - Wziął jej rękę i położył sobie na piersi. - Mów do mnie, o czym tylko chcesz. Ty mów. Ja będę dotykał. - Na nowo zaczął całować ją w szyję. - Mmm, kiedy byłam małą dziewczynką - zaczęła lekko ochrypłym głosem - chciałam... zostać... gimnastyczką... Mmm... Mmm... - Masz ciało sportsmenki. - Przesunął dłonią wzdłuż jej boku, podziwiając jej kształty. Lubiła biegać, podobnie jak on. Nagle wyobraził ją sobie na białej pościeli i musiał wziąć się w garść. Tylko powoli! - Brałaś lekcje?-spytał łagodnie, odnajdując pierwszy guzik jej bluzki i rozpinając go bez pośpiechu. 206