jak go nienawidzi - wydawała się przez chwilę zadowolona z pochwały.
- Tak, jeśli chodzi o ścisłość. - Długi ten obiad - zauważyła Flic. - Jak twój jęzor - przycięła jej Izabela. Chloe popatrzyła kolejno na siostry, ale się nie odezwała. - Właściwie to bardzo nam pomógł - powiedziała Flic do Imogen na korytarzu przed pracownią chemiczną. - Akurat tego nam było trzeba, żeby znów namówić Chloe do akcji. - To znaczy? - Mówiłam ci, że sprawdzam jego pocztę, kiedy tylko się da. - Flic zaczekała, aż dwie nauczycielki, które pojawiły się na korytarzu, dostatecznie się oddalą. - Wiesz, że ciągle jeszcze mnóstwo listów przychodzi do mamy? - I co z tego? - Znalazłam idealną rzecz. To przyszło we wtorek i odtąd cały czas zastanawiałam się, co z tym zrobić. Nie chciałam nic wcześniej mówić, bo nie wiedziałam, jak to przeprowadzić, ale już wiem, tylko potrzebna nam będzie Chloe. No i właśnie... 38. David Munro - księgowy Karo, a od czasu przeprowadzki Matthew do Londynu także i jego - zadzwonił w środę rano, w same walentynki. Dzień był ponury, zimny i mokry -jak to się zdarza tylko w lutym. Przeziębienie, które gnębiło Matthew od tygodnia, przeszło w paskudny kaszel, i w końcu we wtorek Sylwia wezwała Howarda Lucasa, który zaaplikował krótką kurację antybiotykiem i dwa dni w łóżku. - Nigdy nie leżę w łóżku - protestował Matthew. - Rozumiem, że wolisz rozsiewać wirusy gdzie tylko się da - odparował lekarz. I w ten sposób pierwsze godziny środowego ranka - po kolejnej przekaszlanej nocy - upłynęły niemal miło, jeśli wziąć pod uwagę to, co się 222 działo za oknem, oraz liczne filiżanki herbaty dostarczane do łóżka przez uczynną Izabelę. Aż do tego telefonu. - Jestem przekonany, że nie ma powodu do zmartwienia - mówił Munro z akcentem, który przypominał mu Kat - ale urząd skarbowy zgłasza jakieś zastrzeżenia do nieruchomości Karoliny. - A w czym ja mogę im pomóc? - spytał ze zdziwieniem Matthew, gdyż dotąd te sprawy załatwiała Sylwia przy pomocy samego Dawida. - Tak chyba uważają, chociaż podejrzewam, że coś im się pomieszało. Czy wiadomo ci coś na temat garażu w Maidenhead? - Nic a nic. - Matthew myślał przez chwilę. - Chociaż zdaje się, że Sylwia ostatnio wspominała o domu w tamtym miejscu. Może to ma jakiś związek z tą sprawą? - Też tak przypuszczam - podchwycił z wyraźną ulgą księgowy. - Dzwonię tylko dlatego, żeby cię zawiadomić. Jeśli ten inspektor znów się odezwie i będzie miał jakieś pytania czy informacje, to zaraz się z tobą skontaktuję. Po tej rozmowie Matthew wstał, wziął prysznic i zszedł do kuchni, gdzie poczęstował Kahlego herbatnikiem, a sobie zrobił filiżankę rozpuszczalnej kawy. Zabrał ją do łóżka i włączył telewizor, ściszając mocno dźwięk - tylko aby mieć jakieś towarzystwo. Obudził go dzwonek telefonu. Matthew myślał z początku, że dopiero co się zdrzemnął, ale kiedy spojrzał na zegarek, okazało się, że