Cissy wstawała, ¿eby pójsc do szkoły.

  • Piotr

Cissy wstawała, ¿eby pójsc do szkoły.

06 February 2023 by Piotr

- W biurku znalazłam kilka rzeczy. Rewolwer zabrałam i schowałam pod materacem. W notesie Aleksa był adres i numer telefonu Kylie Paris. To te¿ zabrałam. No i wypis ze szpitala, zgodnie z którym Marla Cahill, przeszła sterylizacje. Pełna sterylizacje - dodała. Kawa rozjasniła jej w głowie. — Trzy lata temu. Nick patrzył na nia w osłupieniu. - Wiec albo nie jestes Marla, albo to nie jest twoje dziecko. - James jest moim dzieckiem - powiedziała bez wahania. Tak, tego jednego była absolutnie pewna, wiedziała, ¿e urodziła to dziecko. Wypiła łyk letniej kawy. - W jakis sposób doktor Robertson jest w to wszystko zamieszany. Nie chciał, ¿ebym zobaczyła szpitalne dokumenty Marli Cahill, mimo ¿e ta operacja została wykonana w prywatnej klinice w Los Angeles, nie w szpitalu Bayview. Ale najwyrazniej w kartach Marli cos na ten temat odnotowano, bo Robertson nie pozwolił mi nawet rzucic okiem na te papiery. - Wezmiemy adres Kylie Paris i pojedziemy tam - powiedział Nick, pocierajac pokryta krótkim zarostem brode. Marli nagle przypomniało sie, jak zaledwie pół godziny temu pocierał swoja szorstka twarza o jej ciało. - A co z rewolwerem? - Zadr¿ała na mysl o tym zimnym kawałku metalu. 416 - Na razie trzymaj go w ukryciu. Z dala od Aleksa. Pokojówka go nie znajdzie? - Nie sadze, nawet gdyby zmieniała posciel. - Dobrze. - Ruszył do holu. - Nie pojade bez dziecka, Nick. Nie moge ryzykowac, ¿e Alex po powrocie spróbuje porwac swojego własnego syna. - Z własnego domu? - Owszem - Marla była stanowcza. Nieugieta. Przede wszystkim musi chronic swoje dziecko. - Musimy te¿ dopilnowac, ¿eby Cissy nikt nie mógł zagrozic. - Na przykład Alex? - Lub ktokolwiek inny. - Robiło jej sie słabo na mysl o człowieku, który ponoc był jej me¿em. Nick zda¿ył jej opowiedziec ju¿ o problemach finansowych Cahill Limited, o ksia¿ce, która zamierzała napisac Pam Delacroix, i o romansie Aleksa z Julie Delacroix Johnson. Marla wiedziała ju¿, ¿e Donald Favier wział wine na siebie, a Alex wszystkim, którzy znali prawde, zapłacił za to, by trzymali jezyk za zebami. Mo¿liwe, ¿e to on stał te¿ za smiercia Charlesa Biggsa i zamachami na jej ¿ycie. Miała powa¿ne powody, ¿eby sie bac. O siebie. O syna. O Nicka. - Nie widziałes nigdy nienawisci na jego twarzy. Nie wiesz, jak potrafi grozic. - Wiec zabierzmy Jamesa ze soba- zgodził sie Nick. - Zaczekajmy, a¿ Cissy pójdzie do szkoły - dodała Marla. - Mysle, ¿e tam bedzie bezpieczna. Mam wra¿enie, ¿e ona jest poza tym wszystkim. Cokolwiek sie tu dzieje, ma to zwiazek z Jamesem. I ze mna. Nick spojrzał jej w oczy.

Posted in: Bez kategorii Tagged: tatuaże kwiaty wzory, zgryz otwarty operacja, córka przemysława salety,

Najczęściej czytane:

ę do roboty. Zajrzał wszędzie. Sprawdził szuflady, kartoteki, półki z książkami, stoliki, a nawet obicia kanapy i krzeseł. Zajrzał do szafy, do doniczek, za obrazy, które zdjął ze ścian, i do kieszeni wszystkich ubrań, które znalazł w szafie. Zrolował dywan, przeszukał łazienkę i gdy na wschodzie zaczęło budzić się słońce, prawie dał za wygraną. Jeśli na twardym dysku nie było informacji, których szukał, to koniec. Coś go jednak dręczyło, coś się tu nie zgadzało. Usiadł na kanapie i rozejrzał się jeszcze raz, przypominając sobie, gdzie stały meble, gdy wszedł tu po raz pierwszy. Zastanowił się nad rzeczami, które stąd wyrzucił... coś mu nie pasowało. Myśl, Hunt, myśl! Jeszcze raz spojrzał na biurko, zlustrował całe wnętrze. Meble były nowe. Zrobione tak, żeby wyglądały na starsze, ale kupiono je w ciągu ostatnich kilku lat. Poza kilkoma książkami, parą butów, kurtką i plecakiem wszystkie rzeczy były dość nowe. No i co z tego? Zirytowany usiadł w kącie kanapy, tam gdzie zawsze siadała Caitlyn. Wydawało mu się, że czuje zapach jej perfum i serce zaczęło mu mocniej bić. Miała w sobie niewinność i erotyzm. Kusząca mieszanka. To głupie, głupie, głupie. Jego zauroczenie Caitlyn to jakaś potworna pomyłka. Klęska zawodowa. Katastrofa osobista. Wiedział o tym, ale nie mógł się oprzeć jej urokowi. Lubił na nią patrzeć, kiedy zmagała się z gwałtownymi emocjami, kiedy usiłowała trzymać rezon i śmiechem pokrywała zdenerwowanie. Podobał mu się jej seksowny uśmiech, zmysłowe ruchy. A przede wszystkim czuł, że w głębi, pod pokładami strachu i niepokoju, kryje się inteligentna, bystra, myśląca kobieta. Szkoda, że Caitlyn tak rzadko pozwalała jej dojść do głosu. Idiota! Nie miał czasu na romans, a już na pewno, nie z kimś tak skomplikowanym jak Caitlyn Bandeaux. Policja zaczęła już węszyć wokół niego, pytali o Rebekę. Jeszcze kilka dni, a może godzin i zorientują się, że podnajmuje jej gabinet i korzysta z jej sprzętu. Wtedy będzie musiał się tłumaczyć. Jej zniknięcie zostanie oficjalnie zaprotokołowane, zaplombują gabinet i dom. Zaczną śledztwo, będą mu się podejrzliwie przyglądać. Miałby ograniczoną swobodę działania. A przecież to on powinien odnaleźć Rebekę. Mieszkał z nią. Znał ją. Rozumiał. Wiedział, że jest w stanieją znaleźć. Ale zaczynał się martwić, że może już nie zdążyć. Czas uciekał. Z każdym dniem nabierał pewności, że Rebeka nie żyje. Co gorsza, miał złowieszcze przeczucie, że jej zniknięcie jest w jakiś sposób związane z Caitlyn Montgomery Bandeaux. Rozdział 21 Nie wiem, gdzie ona jest - powiedziała Sugar, stojąc w drzwiach. Caesarina warczała ostrzegawczo. - Ale Christina Biscayne mieszka tutaj? ...

Sugar przytaknęła. Nie lubiła policjantów. Nie ufała im. Ale detektyw Reed wyglądał inaczej, miał surową, męską urodę i badawcze spojrzenie. Nie to co ten gburowaty szczyl, który przesłuchiwał ją po śmierci Josha. Tamten gliniarz to dzieciak, a ten to 137 zdecydowanie mężczyzna. Przyszedł z kobietą - jędrne ciało, wyzywające spojrzenie i naprawdę fatalna fryzura. - Cricket jest dorosła. Czasami nie wraca do domu. - Będzie później? - Kto to wie? Mam nadzieję, że tak. - Nie chodzi do pracy? - zapytała policjantka. - Chodzi. Na różne godziny. Wydawało się, że chcą jeszcze o coś zapytać, ale tylko poprosili, żeby Cricket, jeśli się zjawi, zadzwoniła na policję. Sugar stała w drzwiach, patrząc jak detektyw Reed wsiada do samochodu. Ładnie się poruszał. Gdy szedł, stawiając długie, lekkie kroki, spodnie opinały mu się na naprężonych pośladkach. Będąc już w samochodzie, założył ciemne okulary, takie, jakie noszą piloci samolotów. Właściwie nie był przystojny, nie miał hollywoodzkiej urody, ale było w nim coś naturalnie seksownego i męskiego. Policjantka zapaliła papierosa, cofnęła samochód, dodała gazu i z hukiem popędziła wyboistą drogą, zostawiając za sobą tuman kurzu. Sugar wciąż stała w drzwiach, zadając sobie pytanie, gdzie, do diabła, jest jej siostra. Gdzie ja, do diabła, jestem? Zimno, mokro, ciemno... leżę chyba na jakimś klepisku. Cricket nie mogła się ruszyć, nie mogła unieść głowy, nie miała pojęcia, jak długo już tu jest. Ręce związane z tyłu, nogi spętane, usta zaklejone taśmą. Zresztą i tak nie mogłaby nic zrobić. Odkąd ją tu przywieziono jej własnym samochodem i przewieziono dziecięcym wózkiem do tej brudnej, śmierdzącej dziury w ziemi, była oszołomiona narkotykami, niezdolna do żadnego ruchu. Pod drzwiami widziała błyski światła, gdy jej porywaczka, która mówiła o sobie: Atropos, wychodziła ze swojego pokoju. Godziny - a może dni - mijały. Cricket nie wiedziała dokładnie, ile czasu leży w tej zapomnianej piwnicy. - Znowu się obudziłaś? Drgnęła przestraszona. Nie słyszała kroków. - No cóż, to już długo nie potrwa, prawda? Goń się, suko! W głowie Cricket panował chaos. Albo bardzo długo spała, albo została czymś ogłuszona. Paliło ją pragnienie i chyba się zmoczyła... pamięta, że chciało jej się siusiu, a teraz już nie... Zabiłaby tę sukę, ale nie miała ani możliwości, ani siły. Za każdym razem, gdy odzyskiwała jasność umysłu i chciała rzucić się na swoją oprawczynię, nagle ogarniała ją senność. Nafaszerowano ją narkotykami, to pewne. Ale gdyby tylko udało jej się dojść do siebie... ta suka już byłaby trupem. Trupem! - Proszę. Pomyślałam, że możesz czuć się samotna. - Atropos przykucnęła tuż przy niej i włączyła latarkę. Wąski promień światła wydobył z ciemności stare spróchniałe drewno, potłuczone szkło, butelki i coś jakby trutkę na szczury. O nie... Atropos postawiła na podłodze duży słój. Wydawał się ruszać, oddychać i pęcznieć. Cricket spociła się cała. Nie mogła oderwać wzroku od słoja. Serce waliło jej nieprzytomnie. ... [Read more...]

rpiała, gdy ojciec ...

ożenił się z kobietą, z którą od lat miał romans. Czuła się wtedy porzucona i samotna. A nieudany związek z Bentzem i dwukrotne zerwanie spotęgowały jej samotność. Wzięła wtedy na cel nie tylko jego ówczesną żonę, którą zamordowała, ale i O1ivię, z ... [Read more...]

Chodźmy stąd. Zawiozę ...

cię do wypożyczalni, jeśli jeszcze jest otwarta, a potem przekażemy Jerry’emu Petrocelli złe wieści. – Westchnął. – Boże, jak ja tego nienawidzę. – Ja też – przyznała się Martinez. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 otwartedrzwi.waw.pl

WordPress Theme by ThemeTaste