Pewnie uzna, że wreszcie zaczęła myśleć rozsądnie, wzięła pod uwagę zamożność
oraz pozycję jego rodziny i przypomniała sobie o własnym interesie, jak każda inna kobieta. A tymczasem ona chciała przyjąć jego ofertę z zupełnie innych powodów. Wcale nie żałowała tego, co się stało. Musiała nawet przyznać, że chętnie zrobiłaby to ponownie. Niestety, Alec wystąpił z propozycją małżeństwa tylko po to, żeby ratować jej honor. Zapewne przyjmie jej posłuszne „Tak”, lecz nie będzie z tego powodu szczęśliwy. Przeciwnie, szybko zapragnie pozbyć się narzuconych więzów i zniechęci się do niej. Lepsza już zrujnowana reputacja! Będą żyli osobno, ona w „Yorkshire, a on w Londynie, goniąc za przyjemnościami. Cóż może być gorszego od poślubienia kobieciarza? Becky chciała spędzić życie z kimś, kto pragnął być razem z nią. Zasługiwała na to! Jakiś szmer sprawił, że otworzyła oczy. Zobaczyła Aleca, który starał się przejść przez pokój na palcach. - Przepraszam, nie miałem zamiaru cię budzić, chciałem tylko zaciągnąć zasłony. - Zostaw je odsłonięte, lubię światło. Chodź do mnie. Usłuchał jej. Zdjął płaszcz, a Becky z przyjemnością spojrzała na jego smukłą sylwetkę w ciemnej kamizelce. Luźne rękawy koszuli zebrane były wokół nadgarstków i ozdobione falbaną. Siadł na brzegu łóżka, z pełnym respektu dystansem. - Przez cały czas niepokoiło mnie, czy... dobrze się czujesz. - Nic mi nie jest. Żałuję tylko, że cię w to wszystko wplątałam - odparła wymijająco. - Rozmyślałem nad niektórymi twoimi słowami. O tym, jak ja i moi przyjaciele traktujemy kobiety. O tym, że myślałem tylko o własnej satysfakcji. Owszem, czasami jestem samolubny... ale nie zawsze. Pragnę, żebyś o tym wiedziała. Być może robię wrażenie mężczyzny, któremu kobieta nie powinna ufać, ale to jedynie poza. No i nie miałem pojęcia, w jakim położeniu się znalazłaś. Daję słowo, gdybym wiedział... - No, ale teraz już wiesz. - Pogładziła go po ramieniu. - Możesz mi zaufać. - Wiem. Zachowałam się niemądrze. Nie rób sobie wyrzutów. - Nęka mnie to. I myślę, że ciebie też. Pewnie dlatego mnie odrzuciłaś. - Zaskoczyła cię moja odmowa? - spytała ostrożnie. - Nie chcę się chwalić, lecz niejedna kobieta próbowała złowić mnie na męża. Wszystkie widziały jednak tylko to. - Powiódł ręką dokoła. - I moje rodzinne koneksje. - Chcesz przez to powiedzieć, że nie chciałyby cię, gdyby znały cię lepiej? - Ty jesteś inna. - Alec... - Nie próbuj mnie usprawiedliwiać. Gdybym był mężczyzną, któremu mogłabyś ufać, pozostałabyś dziewicą. A tymczasem zrujnowałem ci życie. Poczułbym się dużo lepiej, gdybyś za mnie wyszła. - Nie żałuję tego, co się stało. Długo rozmyślał nad tymi słowami, aż wreszcie westchnął z ironicznym uśmiechem. - Przerażasz mnie. - Na szczęście wiem dobrze, że jesteś odważny, więc chyba nie uciekniesz ode mnie ze strachu? - Nie miałem wcale zamiaru stać się taki, jaki dzisiaj jestem - powiedział po długiej pauzie. - Nawet taki nikczemnik jak ja marzy o wielkości jako osiemnastolatek. - A o czym marzyłeś? - Chciałem zaciągnąć się do kawalerii. - Uśmiechnął się smutno. - I bić Bonapartego. Łatwo mogła go sobie wyobrazić jako dziarskiego oficera, pędzącego na czele królewskiej konnicy, w pięknym mundurze. - Dlaczego tego nie zrobiłeś? - Robert mi nie pozwolił, a jego słowo było prawem. - Odmówił kupienia ci patentu oficerskiego? - Chodziło mu o coś więcej. Widzisz, odziedziczył tytuł w wieku siedemnastu lat. Zawsze był dla nas raczej ojcem niż bratem. Sztywnym, odpowiedzialnym. - Pokłóciliście się? - Wręcz przeciwnie. Gdy matka nas porzuciła, staliśmy się sobie niesłychanie bliscy.