Musiał się z tym po prostu pogodzić, nie było innego wyjścia.
Rok temu pozwolił, by zaangażowanie emocjonalne przyćmiło jego osąd. Nie zauważył, że Darren się zmienił, nie dostrzegł w porę narastającego cynizmu i utraty empatii. Może Darren zresztą zawsze taki był, tylko te cechy pozostawały ukryte pod osłoną profesjonalizmu i dopiero przed rokiem wydostały się na wierzch. Przerzucił kawałek kurczaka na drugą stronę i zaczął się zastanawiać, co zrobić z Jackiem Swiftem. Najpierw należało poznać szczegóły sprawy. Z doświadczenia wiedział, że senatorowie Stanów Zjednoczonych nie lubili mówić o tym, co szantażyści wygrzebali w ich życiorysach. Drzwi zaskrzypiały i Lucy stanęła obok niego, niosąc dwie butelki piwa. Podała mu jedną i usiadła w fotelu obok, krzyżując nogi w kostkach. Miała bardzo zgrabne nogi: opalone, szczupłe i mocne. – Ładnie pachnie – uśmiechnęła się. – Węgiel i sos barbecue. Mógłbym położyć na tym grillu liście łopianu i pachniałyby tak samo ładnie. – Chyba nie dałabym się skusić na liście łopianu. Nie miałam nawet tyle odwagi, żeby spróbować sałatki z mleczy. Mówiono mi, że twoja babcia bardzo ją lubiła. Sebastian przypomniał sobie, jak Daisy pokazywała mu delikatne listki i uczyła je zrywać w specjalny sposób, by się nie pogniotły. – Lubiła – potwierdził. – Jadłeś to? – Owszem. Z solą, pieprzem i octem. – Obrzydliwe. – Daisy i jedna z jej przyjaciółek robiły jeszcze wino z mleczy. To dopiero było okropieństwo! – zaśmiał się Sebastian. Lucy uśmiechnęła się i pociągnęła łyk piwa z butelki. Sebastiana uderzył erotyzm tego gestu. Na tle ciemniejącego nieba jej oczy wydawały się ciemniejsze i bardziej ożywione. – Czy jako dziecko sądziłeś kiedykolwiek, że zostaniesz tu na zawsze? – zapytała. – Nigdy nie przypuszczałem, że stąd wyjadę. – Więc nie czułeś się tu źle? – Nie, nigdy. – Popatrzył na otaczające ich łąki pełne kwiatów, wzgórza pokryte lasami, jabłonie, klony i dęby. Zdecydowanie potrząsnął głową. – Nie mogłem sobie wyobrazić, że miałbym zamieszkać gdziekolwiek indziej. – Dlaczego więc sprzedałeś ten dom? – Wszystko się zmienia. Pochylił się nad grillem i przerzucając warzywa na drugą stronę, czuł na sobie jej spojrzenie. Lucy zastanawiała się, jakim dzieckiem był Sebastian. Sierota. Wnuk Daisy. Dziecko naznaczone tragedią i utratą. – Co się zmieniło? – zapytała cicho Lucy. – Ja. Nie zapytała o nic więcej, ale wiedział, że czekała na jego dalsze słowa. Nie poddawała się tak łatwo. O tym również wiedział już od dnia, w którym poślubiła jego przyjaciela. Zatrzymał na niej wzrok.