...
rzeczy nie ma to wielkiego znaczenia. To przecież nieprawdopodobne, aby lord zdążył szybko zamówić nowe falsyfikaty. Do tej akcji z pewnością przygotowywał się od bardzo dawna. Tempera wiedziała, że kopie malowano zwykle na podstawie innych falsyfikatów albo obrazów oryginalnych. Wszystkie obrazy van Eycka były znane i skatalogowane i w wielu galeriach można było dostać całkiem niezłe reprodukcje. Nie znaczyło to jednak, że łatwo było zdobyć naprawdę świetne falsyfikaty, takie jak te, które lord Eustace podstawił na miejsce oryginałów. Jeśli w jakiś sposób zniszczę te kopie, dużo czasu upłynie, zanim lord Eustace zdobędzie nowe, znów zostanie zaproszony do zamku i ponownie ukradnie oryginały — powiedziała do siebie Tempera. Sezon spotkań towarzyskich miał się ku końcowi, więc co do jednego Tempera mogła mieć pewność: minie co najmniej rok, zanim lord znowu będzie mógł próbować kradzieży w kolekcji księcia. W pewnym sensie dodawało jej to otuchy. Pomyślała, że w gruncie rzeczy jedyne, co się teraz liczyło, to wstawienie oryginalnych obrazów na miejsce, do ich ram w salonie. Nawet gdyby lord Eustace zorientował się, że stracił obrazy, nic nie będzie mógł na to poradzić. — Przynajmniej uratuję trzy arcydzieła dla przyszłych pokoleń — powiedziała Tempera cicho. — I dla księcia! — dodała w myślach. To jedno mogła dla niego zrobić, bez względu na to, co do niej teraz czuł. W ten jeden sposób mogła wyrazić swoją miłość, chociaż on nigdy się o tej miłości nie dowie. Położyła się na łóżku lady Rothley, lecz nie mogła zasnąć. 147 Cały czas nie dawało jej spokoju pytanie, co powinna zrobić. Kiedy zamykała oczy. w wyobraźni widziała tylko zaskoczenie na twarzy księcia, które po chwili ustąpiło pogardzie. „Nie jestem taka!” — pragnęła krzyczeć w ciemność. Zawsze jednak umiała panować nad sobą, toteż przeżywała swoje cierpienie w ciszy. Leżąc na łóżku lady Rothley czuwała, dopóki wiele godzin później nie usłyszała na schodach jej głosu. Powoli podnosiła się z łóżka, więc nie słyszała dokładnie słów lady Rothley, a jedynie ich szczególny rytm, który pojawiał się zawsze, gdy macocha była wesoła lub podniecona. Tempera otworzyła drzwi. Lady Rothley weszła do pokoju, objęła ją i uściskała. — Och, Tempero, Tempero! — wykrzyknęła. — To takie cudowne! Jestem taka szczęśliwa! Jestem zaręczona! Pogratuluj mi, kochanie! Wprost nie mogę uwierzyć, że to prawda! — Hrabia poprosił cię o rękę?