odprowadziła ją do drzwi. - Zajmę się wszystkim. - Spojrzała Bebe prosto w oczy. - I wszystkimi.

  • Piotr

odprowadziła ją do drzwi. - Zajmę się wszystkim. - Spojrzała Bebe prosto w oczy. - I wszystkimi.

27 June 2022 by Piotr

ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY DRUGI Dwa dni po balu maskowym ziściły się najbardziej koszmarne przeczucia Liz. Trwał właśnie wykład siostry Mary Catherine o „Poskromieniu złośnicy” Szekspira, kiedy dyrektorka przez dyżurną wywołała ją z lekcji i kazała przyjść do swojego gabinetu. A tam czekała już na nią Hope St. Germaine. Wszystko się wydało. Liz spojrzała z przerażeniem na nieoczekiwanego gościa, potem na siostrę Margueritę. Wyciągnęła drżącą dłoń, w której trzymała zieloną kartkę oznaczającą wezwanie na dywanik, wręczoną jej przed chwilą przez dyżurną. - Siostra chciała mnie widzieć? Dyrektorka wyszła zza biurka z nie zwiastującą nic dobrego miną. - Zamknij za sobą drzwi i podejdź bliżej. Liz ledwie mogła oddychać, tak była przerażona. Rozpaczliwie szukała w myślach innych niż sobotni bal powodów, które mogły sprowadzać matkę Glorii do przełożonej. Nic nie przychodziło jej do głowy. Zamknęła drzwi i stanęła przed obydwoma kobietami, spoglądając to na jedną, to na drugą. - Siadaj, kochanie. - Siostra wskazała jej krzesło, po czym zasiadła za biurkiem. - Czy domyślasz się, z jakiego powodu cię wezwałam? Liz pokręciła głową i zacisnęła dłonie na podołku. - Nie, siostro. - Otóż pani St. Germaine ma bardzo poważne zarzuty wobec ciebie. - Wobec mnie? - powtórzyła Liz wysokim, nieswoim głosem. - Tak jest. - Siostra spojrzała na matkę Glorii, po czym znowu na ledwie żywą Liz. - Czy wiesz, o co może chodzić? Pokręciła głową. - Nie, siostro. Hope St. Germaine odchrząknęła i przystąpiła do rzeczy: - Mogę, siostro? Przełożona przystała po chwili wahania i Hope zwróciła się wprost do Liz: - Koniec z gierkami i oszustwami, moja panno. Wiem o wszystkim. Wiem, że pomagasz mojej córce zwodzić mnie i oszukiwać. Kryjesz ją, zachęcasz do kłamstw. A więc jednak. Tak jak Liz się obawiała, Hope przejrzała ich intrygę. Znalazły się w opalach. W strasznych opałach. Spojrzała bezradnie na dyrektorkę, ale wnosząc po jej zaciętej minie, z tej strony nie mogła oczekiwać pomocy. Łzy napłynęły jej do oczu, schyliła głowę. Dlaczego zgodziła się pomóc Glorii? Dlaczego uległa jej namowom, skoro od początku wiedziała, że plan jest niebezpieczny, niedorzeczny i lekkomyślny? - Moja córka zadaje się zupełnie nieodpowiednim dla niej chłopcem, a ty jej to ułatwiasz. Czy tak, Liz? - Hope zawiesiła pytanie w powietrzu, po czym zadała ostateczny cios. - Może nawet zachęcałaś ją do tego? Może to ty ją namawiałaś, żeby mnie okłamywała? - Nie! - Liz poderwała głowę. - To nieprawda! To nie tak! Pani St. Germaine postąpiła krok, wpijając w nią lodowate spojrzenie. - Nie? - Nie - powtórzyła słabo. - Przysięgam. - Powiedz nam zatem, jak było, Liz - zachęciła Hope z zimnym uśmiechem. - Nie chcemy rzucać nieusprawiedliwionych oskarżeń pod twoim adresem. Liz poczuła, że robi się jej niedobrze. Gorzko żałowała, że zgodziła się pomóc Glorii. Wolałaby o niczym nie wiedzieć, nie mieć pojęcia, co Gloria i Santos robili tamtej nocy. Zaprzeczyć swojemu udziałowi w całej sprawie. Skłamać. Gzuła jednak, że Hope St. Germaine i tak wie o wszystkim. Jeśli przyłapie ją na kłamstwie, Liz pogorszy swoją i tak już niewesołą sytuację. - Słucham - przynagliła Hope niecierpliwie. - Pomagałaś mojej córce? Liz skinęła głową, ale nie śmiała podnieść wzroku. - Czy to ma oznaczać „tak”? - Tak, proszę pani. - W sobotę wieczorem, kiedy odbywał się bał maskowy Towarzystwa Onkologicznego, zamieniłaś się z moją córką ubraniami, żeby mogła wymknąć się na spotkanie z tym chłopcem? - Tak, proszę pani. - Tak świetnie się zapowiadałaś, Elizabeth - zaczęła siostra Marguerita, przyjmując ton osoby głęboko rozczarowanej. - Wierzyłyśmy w ciebie. Jak mogłaś zawieść nas tak okrutnie? Liz spojrzała na przełożoną oczami pełnymi łez. - Przepraszam, siostro. Ja... ja nie chciałam zrobić nic złego. - Warunki twojego stypendium są jasne. Nie możemy tolerować żadnych występków. Liz poderwała się, ogarnięta nagłą paniką. - Aleja nie wiedziałam! Ja nie zrobiłam nic... - Uspokój się, Liz - wtrąciła matka Glorii. - Jeśli powiesz nam wszystko, postaram się przekonać siostrę Margueritę, by obeszła się z tobą łagodnie. Poczuła ulgę. Wszystko będzie dobrze, wszystko się jakoś ułoży, musi tylko powiedzieć prawdę. Nie zdradzi przecież Glorii; matka i tak już wie, co zaszło. Usiadła na powrót. - Dobrze. Co mam powiedzieć? - Zacznij od początku. Opowiedz, jak Gloria poznała tego chłopca. I Liz zaczęła opowiadać. Zrelacjonowała wszystko, co pamiętała, począwszy od tego ranka, kiedy Gloria czekała na nią na przystanku tramwajowym, by podzielić się wiadomością o poznanym poprzedniego dnia chłopaku, a skończywszy na balu maskowym i na tym, co wówczas zaszło między Glorią i Santosem. Kiedy skończyła, Hope położyła rękę na sercu.

Posted in: Bez kategorii Tagged: sablewska fryzura, tomasz komenda wiek, prezent dla przyjaciółki,

Najczęściej czytane:

ry kiedyś był tak pewny siebie... ...

- Naprawdę? - zawołał z nagłą radością. Ręka mu się trzęsła, gdy sięgał do kieszeni dżinsów. Twarz mu się śmiała, oczy pałały, serce zdawało się śpiewać. Półprzytomny z przejęcia, wyciągnął pudełeczko obciągnię¬te pąsowym aksamitem, otworzył je i... ach! Tammy zdążyła jeszcze zobaczyć, jak promień słońca zatańczył na przepięknych brylantach, zanim pierścionek wypadł z drżących palców Marka i wleciał między gałęzie eukaliptusa. ... [Read more...]

ponownie zagadnęła go, gdzie po¬dziali się Ingrid i Mark. ...

- Pojechali do Renouys - wyjaśnił, tym razem chętnie. - Książę nie lubi zamku, a nam wszystkim zależy na jego obecności tutaj. Może panienka by go jakoś przekonała.... - Już próbowałam. Nie mam pomysłu, co mogłoby go skłonić do pozostania. - Ja też nie - przyznał. - Gdyby jednak panienka coś wymyśliła, wszyscy bylibyśmy bardzo wdzięczni. ... [Read more...]

ły Książę z głębokim przekonaniem. ...

- Jak to prawdziwym? - nie zrozumiała Róża. - Prawdziwym to znaczy takim, który będąc dorosłym nie zapomniał siebie jako dziecka. Dlatego mogliśmy się zaprzyjaźnić. Nie udawał, że wie więcej i lepiej ode mnie. No i umiał narysować baranka tak, jak chciałem. A czy ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 otwartedrzwi.waw.pl

WordPress Theme by ThemeTaste